Hotel Timisoara i Opera |
Przetrząśnione naprędce kieszenie ukazały corpus delicti w postaci startera i karty doładowującej - kredyt na obydwu razem wyniósł 16 euro - a zapłaciłem w sumie 100 lei, czyli licząc z grubsza - 23.
Miałem iść i opieprzyć, albo i skórę przetrzepać łebkowi, który jak mi się zdało bezwstydnie mnie oszukał, biorąc za turystę - frajera, który od pięciu euro nie zbiednieje. Jak się miało okazać - dobrze się stało, że się powstrzymałem.
Opowiedziałem dziś tę historię znajomej Rumunce i powiedziała mi, że to normalne i tak to po prostu działa. Podatek płaci się osobno, a firmy według sobie tylko znanych zasad obliczają kurs lei. Telefony, jak się okazuje, to najmniejszy problem. Większość cennych towarów w Rumunii jak samochody i nieruchomości: mają ceny podawane wyłącznie w euro. Logika w tym ponoć taka, że aby kupić dom, czy auto - trzeba wziąć kredyt, a większości kredytów banki udzielają w twardej walucie.
***
Rumuni nie lubią zimna. Plotka mówi, że za czasów Ceacescu, gdy ten zawziął się by spłacić wszystkie zagraniczne zobowiązania (co mu się zresztą udało), prowadził politykę takiego zaciskania pasa, że zimą oficjalna temperatura w blokach w Bukareszcie miała wynosić 12 st. Celsjusza. Gdy się wchodzi do dowolnego małego sklepu - wypieki na twarzy murowane, nagrzane do 28 - 30 stopni. Niestety, zasada ta nie stosuje się do mojego hotelowego pokoju, w którym do chwili gdym wycyganił olejowo - elektryczny grzejnik zimno było niczym w psiarni. Recepcja twierdzi, że sieć ciepłownicza jeszcze nie działa.
***
Piata Victoriei |
Timisoara jest zresztą bardziej fotogeniczna w nocy. W ciemnościach dyskretnie chowają się wstydliwe liszaje odpadającego z fasad tynku i nie widać smutnych, niemytych okien opustoszałych budynków. Miasto w nocy pławi się w złotym świetle elektrycznych latarni. Część z nich pamięta pewnie końcówkę XIX wieku, kiedy miasto stało się pierwszym w Europie, którego ulice w nocy rozjaśnił blask elektrycznego światła.
Cerkiew Trzech Patriarchów -Timisoara |
***
Na południowym krańcu Piata Victoriei godzi w niebo czterema wyniosłymi wieżycami Cerkiew Trzech Patriarchów.
Umieszczony na mosiężnej tabliczce napis twierdzi, że: Powstała w latach 1936 - 1946 zaprojektowana przez prof Trajanescu z Bukaresztu, który wygrał tym projektem Konkurs Narodowy (...) Stanowi udane połączenie stylu bizantyjskiego i gotyckiego. Słabo się znam na architekturze. Mi przypomina przedstawioną w skali 300:1 krakowską szopkę. Ale wrażenie - rzeczywiście robi. Swoją drogą, pierwszy chyba raz zetknąłem się z budynkiem, który powstał, a nie został zburzony w trakcie II Wojny Światowej.
Bartosz Sowisło
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz