niedziela, 23 października 2011

Co pędzimy z wiatrem...

Przebywam chwilowo na Węgrzech, w związku z czym zdjęć dziś nie będzie. Gdy wrócę do Timisoary, spróbuję dorzucić kilka fotek. 
Znajomy Rumun opowiada mi niepoprawną politycznie anegdotę:
„Na tej samej ulicy, na tej samej wielkości działkach stały dwa identyczne domy. W jednym zamieszkał Cygan ze sporą rodziną, w drugim ceniony w Timisoarze prawnik, z żoną, dzieckiem i psem.
Pewnego wieczoru prawnik z żoną dzieckiem i psem postanowili przeprowadzić się do Bukaresztu. Jeszcze tego samego dnia na ogrodzeniu zawiesił płachtę, a na niej napis: „De vanzare 125 000 euro.” Rano, gdy wyjrzał przez okno ujrzał na płocie sąsiada identyczny napis, tylko z ceną 200 000 euro. Uśmiał się początkowo z naiwności Cygana, ale wieczorem postanowił spytać sąsiada co powodowało nim, by wystawić dokładnie taki sam dom na sprzedaż 75 000 euro drożej. I gdy tylko ujrzał go na ulicy – spytał.
- Mój dom jest więcej warty niż Twój, dlatego i cena jest wyższa. - usłyszał w odpowiedzi.
- Ale jak to możliwe: dzielnica taka sama, ulica taka sama, działki tej samej wielkości, domy identyczne, przecież gdyby ktoś miał wybierać to wiadomo, że wybierze tańszy.
- Nie, nie – zaprzeczył z uśmiechem Cygan – zapomniałeś o jednym. Ja nie mam Cyganów jako sąsiadów.”
Ta historyjka dość dobrze odzwierciedla stosunek Rumunów – Nie – Cyganów, do Rumunów – Cyganów, czy jak chcą sami Rumuni do Tigani (pisane przez T z ogonkiem na dole). Rumuni (nie-cyganie), darzą swoich współobywateli szczerą i bezinteresowną niechęcią – winią ich za fatalną opinię jaką Rumunia i Rumuni cieszą się na świecie.
Z opowieści wynika, że po ogólnej beznadziei okresu lat 80, który skończył się 20 grudnia 1989 gdy Nicolae Caecescu wraz z małżonką zostali odstrzeleni na dachu wieżowca, skąd usiłowali uciec helikopterem, Cyganie – obywatele rumuńscy uzyskali nagle nieograniczony niczym dostęp do paszportów i masowo zaczęli wyjeżdżać za granicę. Stało się tak, że w policyjnych statystykach krajów do których emigrowali nagle pojawiło się mnóstwo Rumunów rejestrowanych jako żebraków, włóczęgów, czy po prostu aresztowanych za kradzieże i inne mniejsze lub większe przestępstwa. Wieść rozeszła się szybko, i w połączeniu z podobnym brzmieniem słów Rom i Rumun (Rom, jest zresztą od 1971 roku oficjalną nazwą tej grupy etnicznej) w części języków spowodowały, że w zasadzie bez powodu cała Rumunia i jej mieszkańcy zaszufladkowani zostali jako krętacze, żebracy i przestępcy. Ot siła czarnego PR i mocy tworzonych uogólnień.
Szczerze mówiąc: nie spotkałem jeszcze Rumuna nie-Cygana, który o Cyganach powiedziałby coś pozytywnego. Co więcej, Rumunii bardzo gorąco protestują, gdy mylić ich z Romami i mocno irytują się jeśli, czy politycy, czy dziennikarze, czy celebryci zaczynają Cyganów brać w obronę. Najczęstszy argument brzmi: „Niech spróbują z nimi najpierw pomieszkać, a potem niech przyznają im jakiekolwiek prawa.” I trudno takiemu stanowisku nie przyznać choćby trochę racji: w lipcu tego roku, Francuzi, którzy najbardziej z zachodnich europejczyków gardłowali za cygańskimi prawami – zaczęli ich masowo deportować.
W 2008 roku Madonna dała w Bukareszcie koncert. Rumuni, którzy z tego co zaobserwowałem lubują się w muzyce lekkiej łatwej i przyjemnej przywitali gwiazdę bardzo gorąco. Miasto żyło wydarzeniem przynajmniej dwa tygodnie naprzód. Dobry nastrój pękł jak bańka mydlana, gdy Madonna ze sceny publicznie zaczęła krytykować Rumunów, że nie pomagają się Cyganom asymilować i dyskryminują ich. Została przez publiczność wygwizdana.
Pomijając kilka incydentów, kiedy byłem zaczepiany o jakieś parę groszy – z Cyganami w Rumunii nie miałem problemów. Trudno mi więc zdobyć się na własną ocenę.
Zbieram więc co słyszę i co udaje mi się w internecie znaleźć.
W 1990 roku, zaraz po rewolucji, w centrum Timisoary opustoszało wiele budynków – jaka była tego przyczyna – nie wiem. Większość nich zajęli – prawem kaduka – Cyganie. Po dwudziestu latach, gdy Rumunia weszła do UE, ceny nieruchomości raptownie wrosły, a Cyganie, na których przez zasiedzenie przeszło prawo własności do budynków z dnia na dzień stali się milionerami.
W opinii tej samej osoby, która opowiedziała mi ów dowcip, Cyganie mają trzy główne cechy: mają jaja, jest ich dużo i działają jako dobrze zorganizowana grupa.
Wikipedia nie podaje jednoznacznie ilu Romów mieszka w Rumunii. Oficjalna statystyka mówi o 2,5% społeczeństwa, nieoficjalne szacunki o ponad 10 proc (2,5 mln). Szybko ich przybywa: rodziny nie – cygańskie decydują się zwykle na jedno dziecko zaś u Cyganów niczym nadzwyczajnym jest cztery – pięcioro dzieci w rodzinie. Nie – cygańscy Rumuni obawiają się więc, że w ciągu pięćdziesięciu lat zostaną mniejszością etniczną we własnym kraju, a Cyganie doczekają się pierwszego w swojej historii Państwa.
Rozbieżność między danymi oficjalnymi, a szacunkami Wikipedia tłumaczy obawą Cyganów przed dyskryminacją i co za tym idzie ukrywanie własnej tozsamości. Jest w tym sporo prawdy: Cyganie dyskryminowani byli od zawsze: wywalano ich kolejno z Anglii i Francji w XVI wieku (w Anglii pod groźbą więzienia, co chyba w końcu wydało się komuś dość absurdalne, bo zamieniono ją na karę śmierci), brutalnie asymilowano w Hiszpanii i na Węgrzech. W XIX wieku na Wołoszczyźnie kodeks karny stwierdzał, że każdy Cygan rodzi się niewolnikiem, a w okresie II Wojny na polecenie Himmlera wymordowano ich od 200 tys do 2 mln. Jeszcze w latach 70 ubiegłego wieku w Czechosłowacji, cygańskie kobiety poddawane były potajemnej, farmakologicznej sterylizacji.
Przyczyny antycyganizmu były najróżniejsze: rasowe, kulturowe, religijne, społeczne. Nie sądzę, jednak, żeby przyczyną kierowania potęgi aparatów państwowych przeciw Cyganom miały cokolwiek wspólnego z ludowymi bajaniami o Cyganach jako dzieciach diabła. Przypuszczam, że motywacja była zdecydowanie prostsza: żaden władca nie przepada za poddanymi, którzy włóczą się w tę i z powrotem, nie rejestrują się, nie płacą podatków bo nie wiadomo gdzie ich znaleźć, nie chcą posyłać dzieci do szkół, a do tego jeszcze się nie asymilują, trudnią nie wiedzieć czym i w nosie mają ogólnie przyjęte normy społeczne.
Jest i druga strona medalu: na Węgrzech na 100 więźniów tylko 4 nie jest Cyganami. W Austrii jest ich siedmiokrotnie więcej niż wszystkich pozostałych więźniów.

4 komentarze:

  1. Ciekawy wpis. W sumie w Polsce jest podobnie mało kto darzy ich sympatią i wywodzi się to z podobnych przyczyn.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko OK ale Ceausescu nie został zastrzelony na dachu wieżowca. Uciekał rzeczywiście z dachu budynku siedziby partii. Tutaj info z Wikipedii: "Ceauşescu i jego żona Elena opuścili stolicę wraz z Emilem Bobu i Manea Mănescu i udali się helikopterem do rezydencji Ceauşescu w Snagov, skąd ponownie uciekli, tym razem do Târgovişte. Gdy armia kazała im lądować, porzucili helikopter obok miasta. Ceauşescu został zatrzymany przez policję, która przekazała małżeństwo wojsku. W Święta Bożego Narodzenia, 25 grudnia, obydwoje zostali skazani przez sąd wojskowy na śmierć pod licznymi zarzutami: od nielegalnego gromadzenia bogactwa do ludobójstwa. Wyrok wykonano w Târgovişte. "

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko sie zgadza, wpis robilem na podstawie zaslyszanych informacji (jak widac Rumuni tez nie zawsze dokladnie znaja historie - szczegolnie Ci mlodsi), zorientowalem sie pozniej, mialem poprawic ale mi umknelo - dziekuje i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń